My w doskonałych nastrojach, stolica Niemiec niekoniecznie. Na narzekanie nie było jednak czasu. Najpierw czarnych chmur nie oglądaliśmy, bo dach salonu Mercedesa skutecznie je zasłonił, potem spacerkiem, choć w tłumie, dotarliśmy do Bramy Brandenburskiej. Okazało się, że w sobotę rozpoczęło się międzynarodowe święto gimnastyki. To były przedbiegi, bo oczywiście wieczorem kibicowaliśmy- w zależności od upodobań- Juventusowi albo Realowi 🙂 W niedzielę deszcz nas nie oszczędził, ale co to za frajda zachwycać się zabytkami w blasku słońca 🙂 Dzielnie stawiliśmy czoła płaczącym niebiosom i misiom, które stanęły na naszej drodze.